Od 20 lat schizofrenia w klasyfikacji diagnostycznej wydanej przez WHO dla psychiatrów ICD-10 [podobnie jak w amerykańskim odpowiedniku DSM-IV i 5] nie jest już nazywana chorobą psychiczną, lecz zaburzeniem, lecz fakt ten nawet wśród psychiatrów nie jest powszechnie znany. "Termin "zaburzenie" jest używany w całej klasyfikacji celem uniknięcia poważniejszych wątpliwości dotyczących terminu choroba (ang. desease or illness). Zaburzenie nie jest terminem ścisłym, a używany jest on tu celem wskazania na istnienie układu klinicznie stwierdzalnych objawów lub zaburzeń połączonych w większości przypadków z cierpieniem [ang. distress] … Sama dewiacja społeczna lub społeczny konflikt bez zaburzenia indywidualnego nie powinny być, w myśl przyjętych tu definicji, zaliczane do zaburzeń psychicznych"[ICD-10, wyd. polskie 2000, s. 16].
Świadomość, że schizofrenik nie jest osobą chorą psychicznie, lecz wraz z początkiem dekompensacji psychotycznej wchodzi w ostre zaburzenie psychiczne, natomiast przed i po niej nie można jej uważać za kogoś niezdrowego psychicznie, uniemożliwiałaby poważną stygmatyzację i traktowanie niczym niepoczytalnego chorego lub groźnego odmieńca. Jednak to nie oznacza, że nie należy jej leczyć, zwłaszcza w fazie ostrego zaburzenia. Leczenie schizofrenii powinno przyjąć jak najszybciej również formę psychoterapii: psychologicznej czy psychoanalitycznej.
Nie jest więc schizofrenia chorobą, czym zatem jest? Tym za co kultura i doświadczenie ludzkie w większości epok ją uważały: za odmienność, a jej postać w zaburzeniu - za szaleństwo. Lacan opracowując dalej koncepcje Freuda, zauważył, że tajemnicą psychogenezy psychoz jest, to, ze jej nie ma: gdy podmiotowi psychotycznemu zaczyna się wymykać jego własna psychika z rąk, nie zapada on na żadną tajemniczą chorobę, a nawet dość często nawet nie ulegają zaburzeniu rzekomo zdrowe części psychiki, lecz zwyczajnie -choć na ogół pod wpływem jakiś zewnętrznych wydarzeń - uaktywniają się i usamodzielniają części jego struktury psychicznej, a wagi nabierają jej braki czy słabsze elementy, co może doprowadzić w rozpętaniu psychotycznym nawet do kompletnego rozsznurowania się struktury psychicznej. Struktura psychotyczna buduje się, podobnie zresztą jak neurotyczna, jak struktura psychiczna każdego z nas - w dzieciństwie, w wychowaniu, w socjalizacji oraz w zderzeniu podmiotu ludzkiego z językiem. Schizofrenik inaczej wchodzi w socjalizację, kulturę i język i to go kształtuje odmiennym od neurotycznej większości.
Osoba psychotyczna na ogół już przed wejściem w fazę dezintegracji psychotycznej wyróżnia się innością, odmiennym podejściem do zwyczajów, norm społecznych czy wartości kulturowych, ale jej odmowa przyjmowania automatycznie wcześniej wymienionych uwarunkowań, mylona jest na ogół z młodzieńczym czy artystycznym buntem.
W podręczniku akademickim i diagnostycznym Psychiatria- Psychiatria kliniczna tom 2, wyd.II w 2011 pod redakcją Pużyńskiego, Rybakowskiego i Wciórki, czytamy: „(...)mimo blisko stulecia rozwoju, sprawa nozologicznej pozycji psychoz schizofrenicznych nadal nie znajduje jednoznacznych rozstrzygnięć. Koncepcja schizofrenii pozostaje konstruktem... - wobec nieznajomości etiopatogenezy i przebiegu zaburzeń, a rozpoznawanych za pomocą różnych, często odmiennych konwencji diagnostycznych. Nazwa, sama koncepcja i jej praktyczna przydatność budzą w ostatnich latach sporo wątpliwości, dyskusji”(str.206,207).
W podrozdziale Problemy z "chorobą psychiczną" swojej książki Dylematy współczesnej psychiatrii profesor Pużyński pisał tak: "Nazewnictwo problemów klinicznych (…) jest w pewnym stopniu odzwierciedleniem poglądów społeczeństwa na zaburzenie psychiczne, na granicę pomiędzy normą i patologią, poglądów na relację pomiędzy duszą i ciałem (…) "choroby psychiczne" nie spełniają w pełni kryteriów jednostek nozologicznych, takich jak większość wyodrębnionych samodzielnych chorób w innych działach medycyny. Do takich kryteriów należą: określone przyczyny (a więc etiologia) oraz patogeneza, charakterystyczny obraz kliniczny, możliwy do przewidzenia przebieg, rokowanie i zejście, w większości przypadków - określone (specyficzne) postępowanie lecznicze".
W książce Schizofrenia w ujęciu poznawczym. Teoria, badania i terapia, czytamy: "...próby zdefiniowania fizjologicznych przyczyn skończyły się poważnym zamieszaniem (…)Schizofrenię określa się jako zaburzenie, a nie jako chorobę, ponieważ nie wyodrębniono jednego konkretnego czynnika, ani nawet grupy takich czynników. Podaje się argumenty, ze brak jednoznacznych dowodów na biologiczne pochodzenie wskazuje na to, iż nie jest to zaburzenie neurologiczne, lecz raczej choroba uwarunkowane psychologicznie(…)nie udało się wskazać jakiegoś jednego, podstawowego czynnika - wadliwego funkcjonowania, nieprawidłowości genetycznej, czy też czynnika środowiskowego - wywołującego to zaburzenie...Może się okazać, że schizofrenia jest bytem całkowicie odrębnym albo, że leży gdzieś na końcu jakiegoś spectrum, które dotyczy nas wszystkich". Freud już w dość sto lat temu pisał: "(...)normalne ego, jak w ogóle wszelka normalność, jest idealną fikcją...otóż każdy człowiek normalny jest normalny tylko przeciętnie, jego "ja" zbliża się do "ja" psychotyka w tym, czy innym punkcie, w mniejszej lub większej mierze"( Freud, Poza zasadą przyjemności 2005, str 157). „Przyczyny nie są znane. Znane przesłanki wskazują na patogenezę wieloczynnikową...”(Psychiatria Kliniczna, tom 2, wyd.II, Pużyński, Rybakowski, Wciórka,2011, str. 196).
Od ponad dwustu lat ujmowanie psychiki i umysłu w systemach i funkcjach mózgu kończy się porażką. Okazało się zatem po raz kolejny, iż schizofrenii nie udało się również wyjaśnić w paradygmacie biologicznym kolejnemu jego wcieleniu, czyli ujęciu kognitywnemu. To oczywiste, ze status schizofrenii jest światem wewnętrznym podmiotu i najpóźniej od czasów Freuda otwarta na doświadczenie teoria i praktyka tłumaczą jej psychopatologię i genezę wpływem psyche na soma.
Ryzyko "zachorowania" określa się na około 1% w ciągu całego życia. W podręczniku Psychiatria-Psychiatria Kliniczna tom 2 pod redakcją Pużyńskiego, Rybakowskiego i Wciórki znajdujemy takie podsumowanie historycznych klasyfikacji oraz współczesnych międzynarodowych klasyfikacji ICD-10 oraz DSM:
"Ostatecznie można przedstawić następującą listę objawów schizofrenicznych uważanych współcześnie za względnie typowe:
urojenia nasyłania, odciągania lub rozgłaśniania (odsłonięcia) myśli; urojeniowe spostrzeżenia, tj. fałszywe, pozbawione racjonalnych i emocjonalnych podstaw wnioskowanie z prawidłowych spostrzeżeń; urojenia oddziaływania [wpływu, owładnięcia] dotyczące ciała, myśli, uczuć lub działań; urojenia innego rodzaju, których treść całkowicie odbiega od realiów, jest niemożliwa do zaistnienia i nieadekwatna kulturowo (subkulturowo, środowiskowo) - sa to tak zwane urojenia dziwaczne (DSM-IV), odpowiadające w znacznej mierze pojęciu urojeń pierwotnych [Jaspers 1910], którym brak zrozumiałego kontekstu klinicznego i stanowiącej całość niepoddającą się dalszej fenomenologicznej redukcji; omamy słuchowe słowne w postaci